muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Wywiad z Ziemowitem Poniatowskim

Wielu z nas robi zakupy w najlepszym polskim sklepie internetowym z muzyką el - „Generator'. Wielu też wie, że to zasługa Ziemowita Poniatowskiego. Ale już niewielu wie kto zacz. Stąd dla zainteresowanych mały wywiad z Ziemkiem.


Foto: Ziemowit razem z Jerome i Edgarem Froese na zdjęciu robionym przez...Jerzego Kordowicza


Spawngamer: Ziemowicie, standartowo pytam artystów el jakie mają tradycje muzyczne w rodzinie i mimo, że stoisz po drugiej stronie barykady spytam Ciebie także były jakoweś w Twej familii?

Ziemowit Poniatowski: Nie w rodzinie nikt nie zajmował się muzyką. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Choć muszę przyznać, że w ogóle zawsze miałem pociąg do sztuki. Z wykształcenia jestem fotografem a wykonuje zawód operatora...

Miałeś ochotę stanąć kiedyś za „parapetem" i coś stworzyć a może nawet jest coś w  szufladzie?
 

Kiedyś poczyniłem trochę prób, ale były tak nie udane, że się wycofałem z tych pomysłów. Choć ciągnie mnie nadal to wiem, że nic z tego nie będzie...

W jakich okolicznościach nastąpiło Twoje pierwsze świadome czy też nieświadome zetknięcie się z el muzyką?

Koncert Tangerine Dream w Warszawie, na który bilety kupił jakiś znajomy dla mojej siostry i załapałem się przez przypadek. Jeszcze przed koncertem aby zorientować się o co w ogóle chodzi w tej muzyce posłuchałem radio - oczywiście audycji Jurka Kordowicza, w której  akurat była „Hyperborea". No i mnie wciągnęło...

Wiem, że najbardziej cenisz sobie artystów spod znaku Berliner Schule i Ambientu - dlaczego właśnie tam się najbardziej skłaniają Twe muzyczne gusta?

No cóż, na temat gustów trudno się rozmawia. W tej muzyce jest jakaś głębia i wbrew nowoczesnej technologii czuję w niej elementy pierwotnego transu. Poza tym inspirowała mnie ona do wielu działań. Jakoś inaczej pracują szare komórki przy tych dźwiękach. 

 
Jacy wykonawcy przez lata wpływali na Twe upodobania?

 
Przede wszystkim Klaus Schulze, potem Tangerine Dream i długo długo nic.

Kogo obecnie z zagranicznych i polskich wykonawców odnajdujesz jako szczególnie miłych swym uszom i dlaczego?

 
Teraz poprzez dostępność do wielu nagrań nie mam jakoś sprecyzowanych ulubieńców, bo muszę słuchać wszystkiego. Z tego co poznałem już w 'epoce generatorowej'  to na pewno Radio Massacre International, Airsculpture, Redshift - znalazło by się jeszcze wielu ale teraz akurat oni przychodzą mi do głowy.

Jak w epoce przed generatorowej zaopatrywałeś się w el wydawnictwa?

 
Hmmm, nie było łatwo. Po pierwsze ceny były zaporowe a po drugie nie było dostępu. Najpierw były czarne płyty z warszawskiego Heliconu - to była prawdziwa kopalnia rarytasów (jak na tamte czasy). Potem jak już pojawiły się kompakty to wypożyczalnia na Modzelewskiego, gdzie był bardzo duży wybór muzyki elektronicznej. I znowu Helicon, kiedy już można było w Polsce kupić płyty CD z muzyką elektroniczną.

Co popchnęło Ciebie do stworzenia sklepu Generator i jakie przewidywałeś tego skutki dla siebie, bliskich, fanów el muzyki?

Prawdę powiedziawszy powód był bardzo egoistyczny. I nie chodziło tu wcale o zarobek, ale o dostęp do muzyki. Wymyśliłem sobie, że skoro płyty są takie drogie to aby ich nie kupować a móc posłuchać i ewentualnie coś sobie zostawić trzeba założyć sklep. Wtedy będę miał dostęp do wielu nagrań, na które normalnie zarabiając nie mógłbym sobie pozwolić. Sytuacja teraz kompletnie się zmieniła. Nie nadążam ze słuchaniem nowej muzyki, nie mówiąc już o wracaniu do ulubionych nagrań a na zakupy i tak było by mnie stać - no a sklep został...

Kto pomagał Ci w pomyśle i realizacji marzenia o sklepie z muzyką elektroniczną?

Artur Lasoń. Działaliśmy wtedy w Klubie Przyjaciół Muzyki Elektronicznej i Medytacyjnej, Artur miał rozległe kontakty. Teraz sprawa była by prostsza, bo wszystko można załatwić przez internet.

Generator był z założenia czymś obok, dopełnieniem pasji czy od razu myślałeś o nim jako o głównym źródle dochodów?

Nigdy nie zakładałem i teraz też tak nie jest. Z tej muzyki trudno się utrzymać. Pracuję jeszcze w TV i tamta praca jest moim dochodem. Czasem nawet bywało tak, że musiałem 'dokładać' do Generatora.

Czy były momenty zwątpienia typu „ po co i dla kogo ja to robię?"

Oczywiście. Wtedy kiedy trzeba było zamiast kupić sobie nowy telewizor sprowadzić jakiś transport płyt, który potem leżał przez dwa lata. Jeszcze w zeszłym roku widziałem w magazynie płyty, które przywiozłem kiedyś z Francji - leżały ponad 10 lat! No i inne powody do zwątpienia, na które już się trochę uodporniłem - reakcje klientów. Dobija, mnie jak ktoś komentuje ceny płyt czy porównuje je do cen w Media Markt. Był nawet taki czas, że wycofałem z oferty wszystkie płyty z EMI i Warnera, po tym jak okazało się, że w Media Markt są one tańsze, niż ja kupuję je u dystrybutora, a klienci piszą, że jestem zdzierca. Potem mi przeszło i z powrotem zacząłem je sprzedawać, bo przecież klasyka Tangerine Dream z EMI musi być.

Jak wygląda technicznie sprawa sklepu - masz jakieś pomieszczenie na magazyn czy raczej wszystko jest składane pod zamówienie?

To jest główne założenie działania mojego sklepu - większość towaru dostępna od ręki. To różni mnie zresztą od innych sklepów, które kupują towar dopiero kiedy klient go zamówi. Tak można robić tylko z masowymi wydawnictwami, dostępnymi w Polsce.  W przypadku muzyki elektronicznej, którą sprowadzam z całego świata z małych wytwórni logistycznie było by to nie możliwe  bo czas oczekiwania wynosiłby nawet ponad rok. Przyznać muszę jednak, że nie wszystkie tytuły są w magazynie. Przyczyn jest kilka. Faktycznie jeśli jakiegoś tytułu sprzedałem przez ostatnie dwa lata jeden egzemplarz to nie spodziewam się, że w przyszłym tygodniu znowu ktoś go kupi. No i dochodzi sprawa wytwórni. Są takie, które bardzo dbają o terminowość dostaw, a są też takie, które kompletnie nad tym nie panują. Tu jest przykładem Redshift, na każdą dostawę czekam przynajmniej pół roku. Poza tym jest jeszcze sprawa opłacalności - czasem warto poczekać ze sprowadzeniem transportu aby obniżyć koszty przesyłki. Szczególnie w przypadku wytwórni amerykańskich ma to znaczenie. Koszt transportu i obsługi celnej to czasem połowa ceny płyty.

Z jakimi labelami, wykonawcami współpracuje się Tobie bardzo dobrze a jakie omijasz szerokim łukiem ze względu na złe doświadczenia?

Złych doświadczeń raczej nie mam. Nikt mnie nie oszukał, choć czasem nie można doprosić się wysłania towaru czy urealnienia ceny do warunków polskich. Dobrze mi się pracuje ze starymi znajomymi: Mario Schonwalder, Spalax, Prudence, Hearts of Space ale też z dużymi hurtowniami w Niemczech i USA.

Masz pomocników ? Jeśli tak to kto to i co wykonują?

Właściwie nie. Kiedyś kiedy wydawałem Generator News sporo osób pisało teksty. Teraz na stałe robi to Igor Wróblewski. Ale jeśli chodzi o obsługę sklepu to wszystko robię sam (no i firma która obsługuje całe przedsięwzięcie od strony informatycznej).

Stworzyłeś wydawnictwo Generator.pl, który wypuścił pierwsze dwie pozycje. Jakie najbliższe plany i czy szykujesz już coś na dalszą przyszłość?

Szykuję, oczywiście! Nadchodzą już nagrania od muzyków, którzy dowiedzieli się o wytwórni. Muzyka jest na najwyższym poziomie ale niestety nie pasuje do profilu, który sobie założyłem na początku: tylko   berliner schule i ambient. Cały czas czekam na nowe propozycje od muzyków, chcę w tym roku wydać jeszcze kilka płyt.

Skąd pomysł nazwy Generator?

To był problem. Ale nie wiem przy jakiej okazji byłem u Konrada Kucza i rozmawialiśmy na temat nazwy sklepu. Przychodziły mi do głowy różne głupoty a Konrad stwierdził, że to musi być coś prostego i związanego z muzyką, której słuchamy. W tym momencie spojrzeliśmy na jeden z jego instrumentów analogowych, gdzie był potencjometr a pod nim podpis GENERATOR - i tak zostało.

Obecnie kupujący mają rozsyłany na mail newsletter w formie elektronicznej, kiedyś był papierowy zin Generator - tęsknisz za nim? 

Przykro było mi go likwidować. Ale jak sobie teraz przypomnę ile było z tym pracy i ile kosztował druk to muszę przyznać, że już mi nie żal. Tym bardziej, że jest teraz prostszy w obsłudze i tańszy w dystrybucji newsletter.

Czy były jakieś zamówienia, które Ciebie rozśmieszyły albo zaszokowały? Jeśli tak to o co chodziło?

Właściwie to nie ma mnie co zaskoczyć, bo w Generatorze można zamówić tylko to co jest w ofercie.

 Czy są oprócz wydawnictwa jakieś plany rozwoju na przyszłość?

Jak na razie plan zrealizowałem. Uruchomiłem i rozwijam wersję sklepu dla obcokrajowców, do czego zabierałem się dość długo. Ale teraz daje to sporą satysfakcję, bo znajdują mnie ludzie z dość dziwnych krajów. Wydawałoby się, że mogą kupić to u siebie, a jednak wybierają Polskę - to miłe. Uruchomiłem i będę rozwijał wydawnictwo. To inwestycja, która z pewnością nie zwróci się przez najbliższe lata - potem zobaczymy. Są jeszcze plany koncertowe. Tęskni mi się za zlotami w takiej formie jaka była w Piszu czy Karpaczu. Teraz jednak trudniej będzie to zrealizować bo miasta już nie są tak chętne do wykładania pieniędzy na coś co służy głównie przyjezdnym... woleliby wyłożyć pieniądze na jakąś 'kiełbasę wyborczą'. A traktowanie tego jako przedsięwzięcia komercyjnego raczej nie ma sensu bo bilety musiałyby kosztować po kilkaset złotych...

 Dziękuję Ziemowicie za rozmowę i życzę duuużo sprzedanych płyt.

Rozmawiał Darek „spawngamer" Długołęcki




spawngamer

« powrót